Jeżeli w głowie krąży Ci myśl: o co chodzi z tym coachingiem i dla kogo on tak naprawdę jest, to chcę Ci powiedzieć, że nie jesteś sama😊
Do 2017 roku funkcjonowałam jako mama, żona, kierownik działu jakości, koleżanka, siostra i córka na najniższych poziomach świadomości, określonych przez Davida R. Hawkinsa. Teraz mogę powiedzieć z pełną świadomością, iż poziomy powyżej Akceptacji nie były w ogóle mi znane. Początek 2017 roku przyniósł wielką zmianę i otworzył nową perspektywę w moim życiu. Pewnie zastanawiasz się co się wtedy takiego wydarzyło? Otóż po raz pierwszy, tak wewnętrznie powiedziałam sobie, że już tak dłużej nie chcę żyć, gdyż zauważyłam, że w ten sposób unieszczęśliwiam nie tylko siebie, ale również inne mi bliskie osoby. Ta krótka chwila zatrzymania i dostrzeżenia, że coś jest nie tak jak bym chciała, żeby było otworzyła mi właśnie drogę, którą podążam do dnia dzisiejszego. Zanim pomyślałam o coachingu przeszłam wiele szkoleń rozwojowych, które umocniły mnie w przekonaniu, że to jest to czym chciałabym się zając w przyszłości. W październiku 2020 roku moją główną motywacją rozpoczęcia studiów podyplomowych było uzyskanie kwalifikacji do pracy z drugim człowiekiem. Na tamtym etapie coaching wydawał mi się dodatkową umiejętnością i nowymi narzędziami do pracy z klientem. Pierwszy zjazd zdecydowanie zweryfikował moje poglądy i całą wiedzę (a raczej jej brak) na temat „Czym jest coaching?”
Wielu autorów opracowań, książek, artykułów dotyczące coachingu, które miałam okazje przeczytać, podaje swoją definicję coachingu, które z jednej strony są do siebie podobne, natomiast z drugiej bywają bardzo złożone i uzupełniają się. Jedną z najciekawszych dla mnie definicji, którą przeczytałam pochodzi z książki Macieja Bennewicza „Coaching, czyli restauracja osobowości”. Autor w prosty sposób przedstawił kto to jest ten cały coach, mianowicie „Coach w gruncie rzeczy to taki facet, który siedzi na drzewie i zrzuca jabłka”. To porównanie pozwoliło mi w sposób bardzo obrazkowy spojrzeć na rolę coacha i cały proces coachingu. Coaching to proces, w którym coach z całym swoim zasobem wiedzy, umiejętności, wyczucia i delikatności przy zrzucaniu jabłek prowadzi / naprowadza / kieruje / przeprowadza klienta tak, aby ten wiedział, w którym ma stanąć miejscu, aby owe jabłko spadło mu dna głowę i nie nabiło guza. Dla mnie symbolicznie jabłka to wszystkie narzędzia, w które wyposażany jest coach oraz jego unikalne podejście do klienta, empatia, wyrozumiałość, poczucie humoru oraz umiejętność ich wykorzystania w zależności od sytuacji i tematu z jakim pracuje klient. Coaching to również umiejętność zadbania o cały proces: od momentu zerwania owego jabłka (zadania pytania, wykorzystania narzędzia, zadbania o tempo sesji) poprzez właściwe jego zrzucenia – tak aby klient mógł sam sformułować wnioski i co tak naprawdę odkrywa z danego spotkania.
W toku sesji, jakie miałam okazję przeprowadzić, wyłoniło się moje prywatne spostrzeżenie dotyczące coachingu, na które składa się kilka istotnych kwestii. Tak naprawdę coaching dla mnie to: podróż, odkrywanie, towarzyszenie i dbanie o klienta oraz fascynacja.
- PODRÓŻ – rozpoczynając swoją przygodę z coachingiem, tak naprawdę klient zaczyna swoją nową podróż z punktu „nie wiem”, „chciałabym/chciałbym”, „moim celem jest…” do miejsca, w którym uzyskuje odpowiedzi do większości pytań, które w trakcie sesji zostaną zadane oraz nieznanych dotąd pokładów zasobów i możliwości. Za każdym razem, gdy wyruszam w taką drogę z klientem jestem świadkiem niesamowitych odkryć, zmiany postawy, usposobienia i zachowania. Bardzo często owe zmiany zachodzą na wielu poziomach funkcjonowania określonych wg Roberta Diltsa. W trakcie sesji miałam możliwość zauważyć, co był dla mnie wielkim odkryciem i jednocześnie potwierdzeniem, że w momencie, gdy klient określa swoje wartości, definiuje przekonania, jak również uzmysławia sobie kim tak naprawdę się stanie realizując swój cel, to zmiany są stabilne, silniejsze i dają większą motywację klientowi. Towarzyszenie klientowi w jego osobistej metamorfozie za każdym razem poszerzam moją wewnętrzną mapę i poznaję nowe odcienie znanych mi kolorów.
- ODKRYWANIE – czym byłaby podróż bez odkryć, zwiedzania i podziwiania? I tak samo się zadziewa, gdy klientowi błyszczą oczy z małego odkrycia, z wniosku, który wypływa na końcu sesji, czasami ze stwierdzenia „Nie wiem co dalej” lub „Nie umiem wybrać”. Coach jako ten towarzysz i jednocześnie lustro pokazuje klientowi, że to też jest odkrycie.
- TOWARZYSZENIE I DBANIE O DOBRO KLIENTA – tak jak pisałam wyżej, coach dba o proces, o strukturę sesji poprzez indywidualne podejście do klienta, empatię, wyrozumiałość, poczucie humoru, jakość, komfort i bezpieczeństwo. Na mnie jako takiej osobie spoczywa swego rodzaju misja, aby zbudować przestrzeń do pracy i zaopiekować się tą sferą emocjonalną klienta. Często na sesjach pojawiają się właśnie te emocje, które są głęboko chowane pod płaszczem doświadczeń i przeżyć i mogą zostać zauważone w trakcie sesji. Zawsze jestem pod ogromnym wrażeniem odwagi klienta oraz dziękuję za zaufanie jakim mnie obdarzył. Towarzyszę moim klientom dając im 100% mojej uwagi, czasu i wszystkich zasobów jakie mam na dany moment. Dbanie o dobro klienta to także umiejętność dopasowania tempa sesji do potrzeb klienta, możliwość zrobienia pauzy, zatrzymać się w procesie, aby wszystko co istotne mogło zostać zauważone.
- FASCYNACJA – dla mnie jest to wisienka na torcie coachingowym. Jestem pod ogromnym wrażeniem postępów jakie w trakcie całego procesu, kilku spotkań dokonuje klient, z jego wniosków, odkryć, zmiany postawy oraz wartości. Dla mnie to za każdym razem jest efekt WOW, patrzę, podziwiam i zachwycam się.
To jest moja, indywidualna definicja coachingu. Jak sama widzisz ma na nią wpływ tak wiele aspektów, że śmiało mogę stwierdzić, że coaching jest dla każdego. Sama jestem w procesie coachingowym i wiem jedno, że takie zwyczajne sprawy, problemy, zmartwienia, dylematy, wszystko to co zadziewa się w życiu jest cudownym tematem na coaching. Może pojawić się pytanie: czy naprawdę z takimi rzeczami musze iść na coaching? Oczywiście, że nie. Jednak w takich właśnie tematach dnia codziennego, relacjach, które mogą budzić nasze skrajne emocje, w braku czasu na siebie i dla siebie, w poczuciu zmęczenia i przemęczenia, w poszukiwaniu sensu robienia czegoś oraz swojej nowej drogi często odkrywamy najważniejsze dla nas przesłania, rozwiązania i tu dokonuje się bardzo często zmiana, tak było w 2017 roku u mnie.
Zatem, nie obawiaj się nigdy, że coś wypada a coś nie, nie zadręczaj się poczuciem wstydu, że o takich sprawach się nie mówi, nie udawaj, że jest super, kiedy masz ochotę płakać. Bądź zawsze szczera wobec siebie i rób to co kochasz w zgodzie ze sobą – właśnie po to jest coaching aby wydobyć ten potencjał z każdego z nas.
Życie może być piękne i lekkie, wystarczy, że odważysz się na prawdę
Małgosia
Flow coaching